czwartek, 29 sierpnia 2013

za kochana

   Anna Maria była za kochana! To okazało się takie proste. I oczywiste. Jakże mogła nie skojarzyć faktów, nie rozpoznać symptomów, nie poczuć TEGO. Pustka, Niedosyt, Bezradność, te stare, szczwane suki nie wzięły się znikąd. Mogła nie widzieć kto to, mogła nie rozumieć, dlaczego, jak to możliwe, za co, nie musiała nawet odczuwać wzajemności. Ale powinna była dostrzec owo "za".
   Za kochana! Ona, dziewczyna z garbem, córka nie wiadomo czyja, właścicielka drewnianego kota ze złoconym pyskiem, Niczego, który teraz liżąc drewnianą złoconą mosznę, śmiał się półgębkiem - za kochana. Nie mogła uwierzyć w to, w co właśnie uwierzyła. Była za kochana! Nie tylko kochana, normalnie, jak dziewucha, jak kobieta. Ten, co ją pokochał - nie mógł po prostu poprzestać na zwykłym kochaniu? Musiał się w niej za kochać? I tak szczęścia miała w życiu nadto. Choćby wiersze. I przyjaźń Jego Wysokości (brrr!) Sentymenta. I gołębie. I ciotkę Umierałą. Było tego trochę. Jak na zwykłą mieszkankę kamienicy pani Creims, regularnie wnoszącą opłaty, nie szukającą wrażeń, było całkiem emocjonująco.
   Kto to był? Kto to jest? Kto to będzie? Ów Doskonały? "Jaki on jest mądry. A jaki ładny. Te brwi. Wargi. Nos. Nos mężczyzny jest bardzo ważny. Po nosie można rozpoznać prawdziwego mężczyznę." Anna Maria nie wiedziała, kogo by chciała. Może Księcia z Bajki. Ale w Bajce podobno panował Kryzys i fala emigracji niosła ze sobą setki sztucznych książąt z wilkami. A może by chciała maczo. Prawdziwy maczo - przystojny, męski, pachnący piżmem. Żeby ją wziął i... No, wziął.
   Albo bohater, żołnierz, wojak. Na przepustce. Takiemu nie da się odmówić, choćby ze względów patriotycznych. Krew za krew, jak to mówią. Noc za noc, ząb za ząb, orgazm za orgazm.
Za kochana. Wariowała od tego. Niechże już go pozna. Czuła, że jest blisko. Na wyciągnięcie ręki. Na przymknięcie powiek. Na pierwszy pocałunek.

8 komentarzy:

  1. Ale brzydkie oko, fuj!

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, nadmiar szczęścia to też problem. Takie szczęście potrafi być baaardzo ciężkie, może nawet przygnieść i zabić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma takie oko. na jakie zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może AM za kochała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to wielce prawdopodobne. Za kochanie jest niezbędne do za myślenia, do za ufania, do za bicia. Nawet w za cietrzewieniu dostrzec można wpływ za kochania. Cietrzewienie to oczywiście ocieranie skrzydłami o ziemię przy jednoczesnym toku peanów miłosnych w stylu: "Ładne oczy masz, komu je dasz?" względnie "Do za kochania jeden krok" (miara odległości, bez podtekstów). Zatem (czy też za tem)skoro AM miękła w toku powyższego - niby kot Niczy chodzący po elektrycznym drucie - w istocie mogła być za kochana. Tylko w której istocie...?

      Usuń
    2. Przepraszam, oczywiście miałem na myśli, że być może "w istocie za kochała".

      Usuń