piątek, 16 sierpnia 2013

tatuś

   Do spowitej w mroku pracowni bez okien wszedł tatuś. Ciemny Strona momentalnie się zmoczył i upuścił pędzel. Zaczął szybko drzeć płótno blejtramu, dźgając je szpachlą i szarpiąc zębami. Nie widział tatusia, ale słyszał jego nierówny, chybotliwy krok i czuł coraz intensywniejszy odór przetrawionych Kropli Szaleństwa. Nawet byłby się zdziwił, bo od czasu, kiedy sam ich nadużywał, stracił powonienie, ale się nie zdziwił. Nie zdążył.
technika mieszana Bogusław Dziedzic
foto: Ola Wittenberg
   Pierwsze uderzenie trafiło go w oko. Ciemnemu Stronie zrobiło się nagle bardzo jasno. Drugie uderzenie rozgniotło mu o czaszkę ucho. W pracowni rozdzwoniły się dzwony. Trzeci cios sprawił, że zaczęły mu nagle rosnąć wargi i nos. I było mu w nie bardzo gorąco.
   - Ja ci dam zaczepiać dziewczyny, nieudaczniku. Ty szmato, ty głupku!
   Ciemny Strona zrozumiał. To cena za realizację marzenia, by zostać malarzem. Do tej pory myślał, że jego koszmarem w zamian za spełnienie pragnienia bycia artystą okazał się nałóg kroploszałoholizmu. A jednak nie, to byłoby zbyt proste.
   - Tatusiu, kochany tatusiu, nie! Prosę, nie bij mnie, prosę! Już nie będę!
   Sznur od żelazka rozpalił mu plecy.
   - Ty gnoju! W tej chwili masz wyrzucić te wszystkie bohomazy! Za pięć minut ma ich tu nie być! Ani śladu.
   Na czterech zbierał rozrzucone farby i pędzle.
   - Dobze, tatusiu, tylko mnie nie bij.
   Trzasnęły drzwi. Ciemny Strona zwymiotował. Złamał pędzel. Potem drugi. Siedział i płakał. Jak teraz namaluje Księżniczkę?

1 komentarz: