wtorek, 6 sierpnia 2013

bohomazy

   Kiedy Walter zbliżał się do ławki schadzek, promień słońca łaskotał ją w nos. Kichnęła. Walter poczuł ukłucie w słonecznym splocie.
Barbie Turan uśmiechnęła się. Do niego.
   - Chciałam ci coś pokazać.
   Spod szpitalnego kitla wysupłała zawiniątko. W poszarpanym gałganie trzymała zawinięty zeszyt. Ktoś musiał się nieźle napracować, żeby z papieru toaletowego zrobić takiego dziwoląga. Pogładziła jego okładki, a następnie delikatnie przewróciła kilka stron.
   - Patrz!
   Walter uważnie przyjrzał się plątaninie kresek i ciapek. Niewiele z tego rozumiał. Poczuł zakłopotanie i ciepło pod językiem.
   -  Ładne... wzorki.
  - Nie wzorki. To są dwa delfiny. Skaczą po falach - promień słońca działał wytrwale. Kichnęła znowu. Walter znów poczuł ukłucie.  - Widziałam takie kiedyś.
   - Gdzie?
   - Nie pamiętam. A to - przesunęła palec o prawie wygojonym paznokciu na prawą stronę notatnika - to są wilki. Dwa wilki w stepie. Też takie kiedyś widziałam.
   - Co to jest step?
  - Nie wiem dokładnie. Ale to jest coś bardzo dobrego - obróciła kolejną stronę. Na odwrocie widniały kolejne gryzmoły.
   - A to są konie.
   - O, tak, widzę, stado koni!! - Walter aż podskoczył z dumy.
   - Nie. Dwa konie - chciała mu spojrzeć prosto w oczy, ale nie zdążyła. Odwrócił lekko głowę.
   - Rzeczywiście. Dwa...
   Na chwilę zapadło milczenie.
   - Podobają ci się?
   - Bardzo.
  - Weź cukierki. To od taty - Barbie Turan wyciągnęła dłoń z kolorowymi kulkami. Ładne były. Błyszczące. Walter wziął kilka i chciał schować je do kieszeni.
   - Lepiej zjedz od razu. Żeby się Misiek nie dowiedział. Albo chłopaki.

***

   - Wiesz co, śniło mi się dzisiaj, że zniknąłeś. Nie wiedziałam, czy uciekłeś, czy cię złapali i zrobili ci coś złego. Nic nie wiedziałam. Płakałam w tym śnie strasznie. Tak płakałam, że wyschłam i się rozsypałam. Kiedy śnią mi się takie rzeczy, boję się. Jednak trochę się boję, chociaż tak naprawdę wiem, że nie ma czego.
   - Jak to?
   - Tak to. Słyszałam.
   - Co słyszałaś?
   - Taki głos. Nie bój się. Wstań i idź. No i wiem, że ten głos nie kłamał. Wiem to. Ale czasem jest tak strasznie, że trochę jednak się boję. Na przykład tam, na końcu Alei Pomyj. Tam się bałam... Ale ty nie znikniesz, prawda?
   - Chyba nie. Mam nadzieję. Nie martw się. Spróbuję nie dać się złapać. A żeby uciekać? Wiesz co, nie. Nie chcę uciekać. - Po dłuższej chwili dodał: - Tu mi się nawet podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz