wtorek, 30 lipca 2013

łoże

   Anna Maria leżała w Łożu. Łoże, jak zawsze, starało się otoczyć ją jak najlepszą opieką i sprowadzić na nią zdrowy, ożywczy sen. Nie zawsze mu się to udawało. Czasem mimo największej troski i zaangażowania Łoże odnosiło porażkę.
   Dziś też nie było mu łatwo. Anna Maria poczuła lekki ból w garbie. Obróciła się jeszcze bardziej w prawo, podwinęła prawe kolano niemalże pod brodę, lewy łokieć wsunęła pod głowę. Lubiła tak leżeć z lewą nogą wyprostowaną i luźno opadającą prawą ręką. Łoże starało się koić ją, jak potrafiło najlepiej, ale dziś jego wysiłek nie był w stanie zwyciężyć z niespokojnymi myślami Anny Marii. "Czujność śpi, trochę mdli, jak szarlotka z rana" - co to za słowa? Skąd się wzięły? "To jest walc na sto pa...", "Jesteśmy na wczasach..." Oprócz ukłucia w garbie Anna Maria czuła lekki ucisk wokół żeber, jakby ktoś powoli, nie za mocno, zaciskał na nich obręcz. Ten wiersz... Wypłynął z mętliku słów wędrujących przez zmęczoną głowę:

Koc miękki skrył zmęczone ciało,
Przywołać chcę te chwile.
Kto z tej potyczki wyszedł cało?
Kto przegrał pojedynek?

Wszystko powraca znów i znów,
I stoi w gardle ością.
Czy to, dla czego brak mi słów
Było jednak miłością?

Kto był myśliwym, a kto łupem?
Czort wszystko powywracał.
Kot mruczał dobrze wiedząc, że
za dużo już zobaczył.

W tym pojedynku samowolnym
Kto piłkę w rękach miał?
I czyje serce: twoje, moje?
Na oślep gnało tak?

I co to w końcu było, co?
Za czym tak bardzo tęsknię?
Już sama nie wiem: zwyciężyłam?
Czyś to ty mnie zwyciężył?

   Anna Maria skupiła się na nim, pozwoliła, by pulsował w jej głowie. Zdawała sobie sprawę z jego niedoskonałości. Cóż, przekład powstał pod wpływem chwili. Oryginał napisała kobieta dla kobiety, dla swojej kochanki, też poetki. Tłumaczenie wyszło jej damsko-męskie. Trzeba by się nad tym pochylić. Ale nie miała na razie lepszego pomysłu. Zaczeka, może rozwiązanie przyjdzie samo. A może kiedyś zechce nad nim porządnie popracować. Nie teraz. Teraz pozwoliła mu po prostu żyć. Unieść się jego rytmowi. Złączyła kolana i wcisnęła je mocniej w materac. Łoże zakwitło. Jedenaście słońc drgnęło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz