poniedziałek, 15 lipca 2013

112

   A więc upomniałaś się o mnie.
   Sto dwanaście. Dokładnie tyle dni mnie nie było.
 Teraz leżę w cichej sali i czekam na decyzję doktora Mortem Posta. Znowu będzie mnie straszył i szprycował tymi swoimi wynalazkami. Ma nadzieję, że dzięki mnie odkryje tajemnicę wiecznej młodości, przenoszenia w czasie, podróżowania pomędzy światami. Nie mówi tego głośno. Wobec personelu i innych pacjentów kpi ze mnie i szydzi z moich opowieści. Ale kiedy zostaję z nim sam na sam, zanim jeszcze zapadnę w otchłań nieświadomości i zaplutego snu, nachyla się do mnie i ciepłym szeptem, niby ojciec, ponagla:
   - No, Walter, śmiało. Wiesz, że ci wierzę, tylko nie mogę nikomu o tym powiedzieć. Pomogę ci. Na stałe tam zostaniesz, jeśli będziemy pracować razem. Mogę sprawić, że ślad i pamięć po tobie w tym świecie zniknie, zanim ubędzie ci jedna zmarszczka tam, w Sepii. Sepia, dobrze mówię? Ja też nie chcę umierać, wiesz? Niech to będzie nasza tajemnica, dobrze? Nikt cię nie będzie szukał i sprowadzał z powrotem.
   Śmieję się, bo jestem tak naćpany, że widzę, jak jego twarz zamienia się w wielką mewę i odlatuje. A każde jego słowo zamienia się w biały placek guana.
   - Śmiej się, Walter, śmiej. Śmiech to zdrowie. A ty będziesz potrzebował dużo zdrowia. No, jak, Walter? Jak przechodzisz, powiedz? Gdzie? Co wtedy robisz, o czym myślisz?
   Już nawet chcę wybełkotać, że to Barbie, ona mi pomaga, ona mnie nauczyła wszystkiego, ale do sali wpada Misiek. Zamiast oczu ma dwa pełne gówna baseny, więc krztuszę się śliną i muszą wyciągać mi język na brodę.
   - Oj, panie Egon, znowu musimy się trochę popieścić - rzuca teraz Post, ocierając wierzchem dłoni kąciki ust.
   - No, jedziemy, dupku!
   Misiek jest bardziej bezpośredni. Goli mi jeszcze skronie, zacinając zaledwie w trzech miejscach i ruszamy. Jarzeniówki przelatują nad głową niczym sto dwanaście dni. Będzie elektryzująco.
   A więc upomniałaś się o mnie.
   Nie wiem, gdzie byłem. To znaczy, domyślam się, ale tym razem nie pamiętam niczego z tamtej strony. Bo mam nadzieję, że byłem w Sepii. Jak zawsze do tej pory. Poza tym mam pewien dowód. Filiżanka. Biała filiżanka z obrzeżem w kolorze miedzi. Ulepiona z popiołu. Ze wspomnień. Skąd się wzięła? Ukradłem? Została mi podarowana? Po raz pierwszy przemyciłem stamtąd jakiś przedmiot. Mam ją ukrytą między pośladkami, przez cały czas. Nie pozwolę jej zabrać nikomu. Mam poczucie, że będzie bardzo ważna w moim życiu. 
   Filiżanka z popiołów wspomnień.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz