wtorek, 1 października 2013

może pani pozwoli

   - Pani Pawłowska, może pani pozwoli do mnie. Mam kilka pytań.
   Kiedy doktor Mortem Post mówił "może pani pozwoli" czy "proszę", oznaczało to, że ma kłopoty. A to było jednoznaczne z tym, że kłopoty ma ten, do którego mówił.
   Mortem Post był zaskoczony. Najpierw zniknęła ta córeczka polityka, potem ten jej gach, Egon, a teraz głupi sanitariusz, Klepacz. O Klepacza to już był w ogóle spokojny. Mięczak i tchórz, wystarczyło postraszyć go zwolnieniem a już kłaniał się w pas. Jak tak dalej pójdzie, to za chwilę zamkną szpital. Przecież ktoś się musi zorientować.
   Weszła Pawłowska.
   - Jestem, panie...
   - Niech pani mi powie, pani Pawłowska, czy Klepacz był na dyżurze do końca?
   Kobieta potarła nos.
   - Tak... No, chyba...
   - Tak, czy chyba tak? Widziała go pani rano?
   - Rano? Nie... chyba nie... nie, nie!
   Post stanął przy oknie.
   - A kiedy ostatnio?
   Pawłowska przełknęła ślinę.
   - Wie... wiem, już wiem! Mówił, że idzie myć tego, no, spod czwórki. A potem jeszcze tych spod siódemki.
   Post odwrócił się z otwartymi ustami. Klasnął w dłonie.
   - Myć? A od kiedy to myjemy pacjentów w tygodniu? Gdzie pani była w tym czasie?
   Z rąk Pawłowskiej wypadł długopis. Stuk rozpruł powietrze.
   - Gdzie, pytam?!
   - No, w dyżurce przecież...
   Mortem Post huknął dłonią w biurko.
   - Seriale, co?! Ja wam dam seriale!
   - Panie dyrektorze, ja - Pawłowska zachlipała - ja...
   - Cisza! - Post usiadł. Zacisnął szczęki. - Proszę teraz iść i przeszukać cały szpital. Zamknięte piętro też. Nie pójdziecie do domu, dopóki nie powiecie mi, co się z nim stało.
   Pielęgniarka złożyła ręce, jak do modlitwy.
   - Ja muszę...
   - Pani Pawłowska - zimno przerwał Post - jeszcze słowo i zwalniam panią dyscyplinarnie.
   Uwierzyła. Wyszła.

   ***
   Dwie godziny później Mortem Post stał nad metalowym stołem w piwnicy. Przed nim, na blasze, z głupim uśmiechem leżał Walczak. Doktor trzymał rękę na przełączniku transformatora. Wskazówka woltomierza drżała delikatnie. Głowę Pojarki obejmowała metalowa obręcz z gumowymi kółkami na skroniach. Spod gumy wystawały kawałki wilgotnej szmatki. Jarzeniówki buczały a Walczak posapywał.
   - Więcej nie będziesz musiał prosić o papierosy, wiesz, Walczak? To w nagrodę, że powiedziałeś prawdę. Bardzo mi pomogłeś. Teraz ci podam zastrzyk. Normalne tego nie robię, ale dla przyjaciół, wiadomo. Żebyś się nie bał, tak?
   Doktor odłamał ampułkę. Zanurzył igłę i naciągnął płyn do strzykawki.
   - Tak, bo on mie nie lubił, to ja go nakrzyczałem, bo on mi zabierał papierosa, a masz papierosa? Zostaw pojarkę, to ja go złapałem za rękę i wy wygłem i on zaczął krzyczeć. A masz papierosa? Zostawisz pojarkę? Zostaw! I tak trzasło i on krzykł a  potem już go nie było! Nie było! Hurra! A masz papierosa? Daj papierosa... daj... pia...  pe... sa...
   Kiedy Walczak przestał pleść, Post wepchnął mu między zęby kołek z twardej gumy. Policzył do trzech i przekręcił włącznik.

   ***
   Stara szkoła jest najlepsza. Tak uczyła go mama. I może jeszcze będzie uczyć. Jak się postara, jak odnajdzie Egona. Na razie musiał tu trochę posprzątać, a potem ruszyć za nimi. Tam, gdzie nie miało prawa być niczego. Do miejsca, w które nie miał prawa wierzyć. W sposób, jakiego nigdy by się nie domyślił.
Tomek Przybylski jako Doktor w sztuce "Nie cały minę czyli menuet z pogrzebaczem"
 wg Grochowiaka/Trupy Propaganda, foto: Jacek Olejnik
   Przed nim, na blaszanym stole leżał Walczak. A raczej to, co z niego zostało. Stara szkoła. Co tam tabletki, terapie, wstrząsy cała ta pieprzona nauka. Szpikulce do lodu. Stara szkoła. W każdym oczodole, tuż ponad gałką oczną, po jednym. Nawet nie trzeba być supermenem. Wchodzi jak w dobrze wypieczony chleb. Tylko chrupnie i już. Na osiem centymetrów. A potem po trzy ruchy w lewo, po trzy w prawo i wyciągamy. Najtwardszy Lecter zamienia się w owieczkę. Lichą owieczkę, w dodatku. Taką bez życia. Co jej z pyska trawa leci. Żadnego więcej oporu, żadnego buntu, krzyku, nic. Spokój i cisza. Swoją drogą, co za cholera, ten mózg. Jakie to tam figle się kroją w środku.

    Wyciągnął szpikulce. Nałożył na opuchnięte oczy Walczaka gazę i przykleił plastrem. Przez dwa tygodnie będzie miał czarne oczy, a potem śladu nie zostanie. I nikt więcej nie pozna tajemnicy przejścia.

4 komentarze:

  1. "W roku 1949 Egas Moniz otrzymał Nagrodę Nobla za badania nad leczniczymi efektami lobotomii."
    :/ A.R.

    OdpowiedzUsuń
  2. wróciły mi przed oczy obrazy... chyba zrobiło mi się niedobrze
    A.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze. To znaczy, że masz jeszcze oczy. Że masz pamięć. Że masz wyobraźnię.

      Usuń