piątek, 3 kwietnia 2015

to na nic


   Nie jest łatwo pisać do góry nogami. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Z wielu spraw nie zdawałem sobie sprawy. Teraz wiszę, zaczepiony nogami na trzepaku i cegłą wyrysowuję kolejny wiersz na ścianie Baszty do Góry Nogami. Co mnie tak wzięło, zastanawiam się, kiedy już krew z nosa przestaje mi zalewać oczy.
   - Co cię tak wzięło? - pyta jakiś gość, stając obok. Czuję amoniak. Słabo rozróżniam kolory przez zabarwione na czerwono oczy, ale wydaje mi się, że facet podpiera się na zielonym rowerze.
   Nie odpowiadam. Nie chcę gadać z Nikim Innym. A to jest właśnie Nikt Inny. Chcę gadać tylko z jedną jedyną istotą we wszystkich światach.
   Ręce mi drżą i nie mogę trafić z ostatnią literą, ale to może być skutek trzepania trzepaka. W końcu wszystko jest czymś i po coś czymś jest. Mam jednak poczucie, że właśnie tu i teraz powinienem zostawić te słowa. Zanim nadejdzie prawda.
   - Spadam - mówi gość z zielonym czerwonym rowerem. Kłamie. To ja spadam. Nogi nie wytrzymują dłużej ciężaru i walę głową o bruk. Odwracam się z trudem na plecy. Pada deszcz. Krople spadają mi na twarz. Płyną też po słowach wiersza. To na nic. To wszystko na nic.
   - Anno... - szepczę, a potem zaczynam wyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz