niedziela, 5 kwietnia 2015

sado maso

   
   "Wraz z połączeniem dwojga osobowości w jedno - bardziej należałoby użyć tu określenia "w całość" - co samo w sobie jest procesem odwrotnym do rozdwajania, czyli charakteryzuje proces zdrowienia, a nie choroby, osiągająca ten stan kobieta odkrywa w sobie pokłady zupełnie nowych uczuć i możliwości interpersonalnych, a także niespożyte zasoby siły i mocy, niezbędnych do budowania własnych granic w tym jakże nowym i niezbadanym jak dotąd - przez nią - terytorium. Towarzyszą temu często zjawiska zewnętrzne, umykające laikom, a wołające o odnotowanie przez znawców tematu i bliskich tejże. W przypadku Jej Wyniosłości oraz garbuski z Białej Kamienicy, doszło do zmniejszenia się ilości księżyców. Fakt ten niezmiernie - mimo nieutulonego żalu - ucieszył, czy też może bardziej - uspokoił Wielkiego Korektora, któremu żonglowanie sepijskimi satelitami wychodziło już bokiem, a mówiąc szczerze - nie wychodziło.
   Według plotek, powtarzanych w kuluarach publicznych toalet, zniknęły z firmamentu dwa księżyce - Sado i Maso; Sado, emitujący od pełni do pełni zupełne niespełnienie, Maso zaś obnoszący się wiecznie ze swoją upstrzoną kraterami facjatą po nieboskłonie, jakby nie miał co pokazać z drugiej strony. Z drugiej strony - nie było komu. Teraz więc - zamiast nich - przez niebo mknęła milcząca, okrutna kometa, tak piękna jak bezwzględna, bo zwiastująca koniec pewnej ery. Uszczypliwi mówili, że nie tyle przepowiada apokalipsę, co przecież ją sprawia, ale tych jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności poraziła w pierwszej kolejności, aż po ślepotę, głuchotę i bezprzykładne zaparcie. Od tej pory zapierali się wszystkiego - pragnienia, łaknienia, nie mówiąc o czuciu. Mieli też problem z wydalaniem, ale o tym sza! Tego można dostać nawet od słodyczy.
   Konsekwencją wszakże wydarzeń związanych ze zniknięciem Jej Wyniosłości, Garbuski Anny Marii a także - co rzuca nowy trop oraz snop w ciemności następujące zaraz potem, dając podstawy do przeprowadzenia zupełnie nowej, jeszcze bardziej zaangażowanej naukowo rozprawy - jeszcze jednej postaci, znanej w legendach i opowiastkach jako Barbie Turan, było gromadzenie się wyznawców - i tu do końca nie wiadomo - byli to wyznawcy owych dam czy też namacalnych ciał astralnych w postaci zaginionych księżyców - w miejscu, o tyle stosownym, co skutecznym.
   Po co o tym wszystkim piszę?"

                                           Wyjątki ze "Wstępu do nieźle popierdolonej histerii Sepii"*
   * Wyjątki to  malutkie pasożyty mózgu. Jak cię taki wyjątek dopadnie - masz przejebane.

1 komentarz: