O drugiej zero dziewięć Anną Marią szarpnęła konwulsja, o mało nie zwymiotowała. Usiadła zlana zimnym potem. Kwiaty na łożu westchnęły zgodnym chórem i umarły.
całun utkany z lęków
opada na bezsenność
która mogłaby być darem
a jest ciężarem
dlaczego boisz się śmierci?
Słowa napłynęły nie wiadomo skąd.
- Kiczort? Kto to napisał?
Po chwili zaczęła odzyskiwać przytomność: - Walter! Cholera jasna! - ach, te nieomylne wibracje - gdziekolwiek jesteś, żyj! Nie boję się ani bezsenności, ani śmierci. Nie boję się Pustki i tamtych dwóch.
Wzięła gitarę:
Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę
A gdy winnym owocem gronowa obrodzi mi wić
Zwołam wiernych przyjaciół
I serce przed nimi otworzę...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Więc czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie
Mówcie wprost, czy się godzi
Siąść przy nas, ucztować i pić
Pan Bóg grzechy wybaczy
I winy odpuści mi wszystkie...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
W czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali
Runę w czerni i bieli do stóp jej
Niech przędzie swą nić!
I o wszystkim zapomnę
I umrę z miłości i żalu...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Więc nim zmierzch się zakłębi
I cienie po kątach się splotą
Niech się ciśnie do oczu, niech wiecznie pozwoli mi śnić
Płowy bawół
I orzeł srebrzysty,
I pstrąg szczerozłoty...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?*
Wyrwane ze snu gołębie spojrzały po sobie porozumiewawczo. Księżyce spojrzały po sobie tkliwie.
- Jaka szkoda, że nie mogę cię dotknąć - odezwał się dźwięcznym głosem Prawy Profil.
- Ogromna - odrzekł Lewy Profil.
*Pieśń gruzińska, Bułat Okudżawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz