No, ktoś się wreszcie zlitował. Kolejne sto dwanaście dni. Zaczynam wierzyć, że to ważna liczba. Jak dwa albo dziesięć. Pnącza puszczają. Spadam bezradnie na trawę, zdrętwiałe nogi nie utrzymują ciężaru. Po chwili leżę z nosem w mokrej ziemi.
Obok z trudem zbiera się karlica, ta, co wisiała na sąsiednim krzewie. Niebrzydka, tyle, że garbata. Nawet do twarzy jej z tym garbem. Kiedy spogląda mi w oczy, a potem uśmiecha się, już wiem. To ona!
Zgadza się 112. :)
OdpowiedzUsuńAnia R
Tak, zgadza się, nasz wierna czytelniczko. Przyjmij wyrazy współczucia. W ramach pokrzepienia zapraszam cię 5-go do "ceffe elite" na występ "Apetytu na czereśnie" oraz 11-go do biblioteki na promocję nowej książki. Będziesz tam niezbędna!!!
OdpowiedzUsuńP
Dziękuję za wyrazy współczucia. A 11-go to o której?
OdpowiedzUsuńA.