piątek, 1 listopada 2013

w drogę

   Najpierw wyłączył główne światło. W pokoju zrobiło się ciemno, jedynie refleksy monitora miarowo rozbijały mrok zielonkawą poświatą. Uchylił wielkie okno. Do pokoju wpadł chłodny powiew, niosąc ze sobą zapach wyprażonego słońcem miasta i muzykę nocnej ulicy. Mortem Post wciągnął głęboko powietrze. Chciał zapamiętać ten aromat, te dźwięki, urok tego miejsca. Tego świata. Wierzył, że wróci. Wkrótce. "Wkrótce" w tym świecie.
   Niechby go teraz widzieli koledzy z katedry. Albo ta głupawa pani redaktor, nie wierząca nawet w istnienie własnej matki, dopóki nie zobaczy jej w programie, który prowadzi. Nie wstydził się, ale był pewien, że przeszkodzono by mu. A tego nie chciał. Wziął do ręki Biblię. Przysunął krzesło do łóżka. Automat zabuczał, oparcie uniosło się i postać na łóżku usiadła. Tylko głowa skryta pod maską tlenową przechyliła się lekko na bok.
   - Witaj, Mortem.
   Popatrzył bez słowa. Otworzył księgę.
   - Dzień szczerości, co? Ale pamiętaj, ty, nie ta głupawa lektorka. Ona nawet nie umie prawidłowo wymówić eł.
   Usiadł. Zapalił lampkę przy stoliku. Westchnął.
   - No, na co czekasz? Czytaj. A jak skończysz...
   - Dobrze, już, już. Czytam - przerwał. Nachylił lampkę nad Biblię.
   - "A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu." - Zaczął czytać. - "Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: «Usuńcie kamień!» Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie». Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał». To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić!»."
   Zamknął Biblię. Spojrzał na monitor. Tętno 142. Sięgnął do wezgłowia. Chwycił za przewód zasilający aparaturę. Szarpnął. Z głośnika dobiegł pisk alarmu. Odłączył akumulator. Maska tlenowa na twarzy postaci na łóżku zaszła parą. Mortem Post wstał i ujął w palce zdjęcie stojące na szafce. Piękna kobieta, w bujnych, złotych lokach. Fotografia w odcieniach brązu. Sepia. Przesunął opuszką po literach w dolnym rogu: Anna Maria Post.
   Odłożył zdjęcie na szafkę, obrazem do dołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz